Data publikacji w serwisie:

Z WNPiD na Sejong University - doświadczenia Karoliny Dolczak

Karolina Dolczak, studentka WNPiD, odbywa swoją wymianę studencką na Sejong University, wraz z Gabrielą Strzyżewską, studentką Wydziału Fizyki.

Poniżej znajdziecie relację studentek:

Zgłoszenie na wymianę bilateralną każda z nas wysłała spontanicznie, bez większych nadziei na sukces. Kiedy dowiedziałyśmy się, że zostało ono zaakceptowane obydwie nie kryłyśmy swojej radości. Szybko rozpoczęłyśmy przygotowania, skupiające się wokół zbierania dokumentów. Chciałyśmy także wykorzystać czas przed wyjazdem na poznanie siebie nawzajem. Gdy 11 lutego wsiadłyśmy do samolotu okazało się, że nasz lot nie różnił się zbytnio od tych jeszcze przed pandemią. Jedyną zmianą był obowiązek posiadania przez wszystkich pasażerów maseczek oraz zmniejszona ilości osób na pokładzie.

Trudności napotkały nas dopiero po wylądowaniu w Korei Południowej. Z powodu epidemii procedury na lotnisku było nieco zaostrzone. W efekcie tego nasz pobyt tam trwał 4 godziny, a jego owocem była zainstalowana rządowa aplikacja w telefonie, której zadaniem miało być pilnowanie abyśmy pozostały w miejscu kwarantanny oraz codziennie przypominanie nam o zapisywaniu stanu naszego zdrowia. Mimo iż pobyt na lotnisku w Incheon był długi i mozolny, udało nam się ostatecznie dostać na Gwangjin-gu – dzielnicę, w której w małym, znalezionym na Airbnb mieszkaniu miałyśmy zaplanowaną kwarantannę. Tego samego dnia rozpoczęłyśmy proces izolacji. Jedynym obowiązkiem w całej procedurze, jaki nam pozostał, było zrobienie dwóch testów PCR – jednego dzień później, a drugiego dzień przed zakończeniem kwarantanny. Codziennością dla nas stały się wtedy także telefony od AI bota, który każdego dnia o tej samej godzinie pytał się nas o symptomy COVID-19. Nasza izolacja zakończyła się po 14 dniach. Udałyśmy się do akademika i dopiero wtedy mogłyśmy rozpocząć swoją przygodę w Korei Południowej, która nie ograniczała się do tęsknych zerknięć zza okna, jakie miały miejsce w ciągu poprzednich dwóch tygodni.

Mimo pandemii oraz jej czwartej fali, która obecnie ma miejsce na Półwyspie, życie w Seulu nie ogranicza się jedynie do siedzenia w akademiku. Jedynym wyjątkiem są zajęcia online na uniwersytecie. Różnią się jednak one od tych w Polsce, które zazwyczaj prowadzone są na platformie MC Teams bądź Zoomie. Bardziej popularne jest tutaj udostępnianie studentom nagranych wcześniej filmów z wykładem, a czas na ich odsłuchanie jest zazwyczaj wydłużony i trwa około 7 dni. Sytuacja związana z pandemią jest tutaj jednak bardzo ustabilizowana, co powoduje, że restauracje, kawiarnie, puby i bardzo popularne w Korei Południowej karaoke room’y pozostają otwarte, a życie towarzyskie kwitnie (maseczki są oczywiście obligatoryjne w każdym przypadku oraz ciężko znaleźć na ulicy osobę, która tego nie przestrzega). Jedynym obostrzeniem na obecną chwilę jest obowiązek zamykania restauracji o godzinie 22.00 oraz zakaz zgromadzeń przekraczających cztery osoby. Nie przeszkadza to jednak w spotkaniach ze znajomymi, które są tutaj na porządku dziennym.

Prawdopodobnie nie będzie to zaskoczeniem, ale podczas naszego dotychczasowego pobytu w Seulu doznałyśmy także kilku szoków kulturowych. Pierwszym z nich jest brak koszy na śmieci na ulicach. Mimo tego jednak miasto jest bardzo czystym miejscem i nie sposób znaleźć na chodniku plastikowych papierków po batonach czy butelek po napojach. Innym szokiem była obecność skuterów na przestrzeniach przeznaczonych dla pieszych, dlatego idąc chodnikiem należy mieć oczy dookoła głowy. Pozytywnym zaskoczeniem okazała się nielimitowana dokładka kimchi (przystawki składającej się z fermentowanych na ostro warzyw, przeważnie jest to kapusta) w restauracjach, które uznać można za narodowe danie Koreańczyków. Czułybyśmy się winne, gdybyśmy nie wspomniały tutaj także o niezwykłej grzeczności i gościnności mieszkańców Korei Południowej, które można spotkać na każdym kroki: w Airbnb, restauracji, na uniwersytecie, a także na ulicy. Pozytywnym zaskoczeniem okazały się także światła na przejściu dla pieszych, które odliczają czas do ich zmiany na kolor czerwony.

Podsumowując, jeśli ktokolwiek kiedykolwiek będzie zastanawiał się czy wymiana do zagranicznego uniwersytetu jest wyzwaniem, jakiego warto się podjąć, mówimy zdecydowane T A K. Nawet podczas pandemii może być to bardzo interesujące doświadczenie, możliwość poznania innej kultury, ciekawych osób, a także zakosztowania przepysznej kuchni.

Karolina Dolczak, Gabriela Strzyżewska